sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 01

 Drobniutka brunetka wzrostu mniej więcej metra sześćdziesiąt-cztery ubrana w piękną sukienkę do kolan (ubranie) przemierzała pałac w poszukiwaniu swojej siostry. Wyraźnie słyszała ją biegającą po pałacu i stukającą butami na obcasie.
-Anna!- zawołała poirytowana. W końcu rudowłosa pojawiła się na drugim końcu korytarza i wesoło ruszyła w stronę siostry.
-Och, Elso! Czy nie uważasz, że ten świat jest piękny? Te śliczne kolory lata, ciepłe odcienie barw! Och, jakże się cieszę, że żyjemy w takim świecie jak ten! Ale z drugiej strony trochę szkoda, że nie występuje tu zbyt dużo śniegu w zimę!.. Ale z resztą gdy ma się taki piękny krajobraz lata za oknem jak nasz i to do tego codziennie można się przyzwyczaić! Och, kochana! Wyglądasz przepięknie! Ta sukienka podkreśla twoją kobiecość! Jakże ja bym tak chciała! Na mnie wszystko wisi!..Nie sądzisz, że jesteśmy zupełnie inne? Bo ty jesteś taka opanowana, poważna i śliczna a ja taka..
-Anno..-westchnęła przerywając siostrze. Dziewczyna jak na piętnastolatkę uwielbiała mówić a zwłaszcza sama do siebie.- Chciałam cię tylko powiadomić, że za godzinę przyjdzie Charlotta i zajmie się tobą. W tym czasie proszę cię, nie zrób nic głupiego.- upomniała siostrę i wycofała się, lecz nagle poczuła szarpnięcie. Odwróciła się na pięcie i spojrzała na wzburzoną rudowłosą.
-Ależ Elso! Gdzie znowu idziesz? Z resztą wiem, że i tak mi nie powiesz...ach! Jakież to nie sprawiedliwe! Ale mniejsza o to! Dlaczego Charlotta przychodzi? Ja przecież mam już prawie szesnaście lat i mogę sama o siebie zadbać!- protestowała nastolatka, ale brunetka już jej nie słuchała szybko pomknęła w stronę wyjścia i przechodząc przez bramę krzyknęła do mężczyzny zamykającego ją.
-Nie wypuszczaj mojej siostry Maurycy! Zamknij bramę!- rozkazała a ten wykonał to o co prosiła. Szybkim krokiem ruszyła w stronę miejsca umówionego spotkania z Jack'iem. Poprawiła jeszcze delikatnie włosy i wbiegła na dziedziniec. Przeszła przez wielką bramę i ruszyła ku szczytowi pagórka naprzeciwko niej. W końcu ku jej zadowoleniu doszła tam, gdzie miała być. Zielona trawa była niemalże wszędzie a słońce grzało przyprawiając ją o lekkie zawroty głowy. Usiadła przy nie dużej skale i oparła się o nią jak to zawsze robiła ze swoim przyjacielem. Po dłuższej chwili rozmyślania nad tym, jak ma mu przekazać to, co się z nią dzieje w końcu dostrzegła jego uśmiechniętą postać jakieś dziesięć metrów przed nią. Wstała i otrzepała delikatny materiał jej sukienki po czym uśmiechnięta przytuliła bruneta.
-Hej..-szepnął.
-Hej..-odpowiedziała. Byli bardzo zgraną parą przyjaciół. Przyjaźnili się w zasadzie od jakichś 16 lat, odkąd Elsa nauczyła się mówić i chodzić. Był od niej starszy o dwa lata, ale niezbyt im to przeszkadzało. I pomimo tego, że mieszkał w królestwie obok i tak przyjaźnił się z przyszłą królową Erendale.- Muszę ci coś powiedzieć.- rzuciła po dłuższej chwili ciszy. Ciemne oczy bruneta spoczęły na jej. Zarumieniła się lekko i wstała.- Pamiętasz wyprawę do tej...jaskini?- zawahała się chwilkę. Twierdząco kiwnął głową nadal się jej przyglądając.- Ja chyba..coś mi się stało.- powiedziała a ten wstał i z zaniepokojeniem popatrzył na nią.
-Co? Gdzie?- pytał i oglądał ją szukając chociaż jednej rysy.
-Nie tak...nie fizycznie.- zawahała się zanim dokończyła.- Psychicznie w sumie też nie..-westchnęła głęboko.- Nie wiem jak to określić...po prostu.- zawiesiła na chwilkę głos.- Patrz.- rzuciła. Wyciągnęła przed siebie prawą dłoń a z niej uniosły się płatki śniegu i kawałeczki lodu tworzące różnorodne wzory. Chłopak chłonął to zawzięcie. Wyciągnął przed siebie dłoń a na niej również zaczęły tańczyć kawałeczki lodu. Oczy dziewczyny zapłonęły z podniecenia. Popatrzyła na niego i przygryzła dolną wargę.
________________
Hej kochani :)
A więc oto pojawia się rozdzialik ;3
Mam nadzieję, że się podobał ;3

Lucky

Prologue

 Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic!
Żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć!
Bez słów,
bez snów,
łzom nie daj się...
Lecz świat już wie.


 Mam tę moc!
Z nową zorzą budzę się.


Moc mojej władzy lodem spada dziś na świat.
A duszę moją w mroźnych skrach ku górze niesie wiatr.
I myśl powietrze tnie jak kryształowy miecz.
Nie zrobię kroku w tył...
nie spojrzę nigdy wstecz!


Mam tę moc!
Już nie ma tamtej mnie!

Oto ja!
Stanę w słońcu dnia.
Co tam burzy gniew?!
Od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha. 

Łączna liczba wyświetleń